Podobno historia lubi się powtarzać. Podobno, bo nikt jeszcze nie udowodnił tego naukowo. Jest to bardziej rodzaj powiedzonka, takiej „ludowej mądrości”. A jak wiadomo, ludowe mądrości mają w sobie ziarenko prawdy.

Potop szwedzki nawiedził Polskę w wieku siedemnastym. Mroczna karta historii. I związane z nimi legendy, na przykład stół szwedzki, który wymyślił przebiegły hetman Zamoyski.

W 2017 roku odbyła się kolejna odsłona potopu. Czerwiec lubelski pokrył się żółtym morzem koszulek. Nie można było przejść przez Stare Miasto i nie zwrócić uwagi na wesołe ludziki, siedzące w ogródkach restauracji, opalających się na leżaczkach na placu po Farze. Pod trybunałem grali w piłkę. Ulica Bramowa zapełniła się kolorowymi balonami, a w każdym z nich lalki, przedstawiające zawodników z odbywających się w tym czasie mistrzostw w piłce nożnej U21. Linoskoczkowie spacerowali wysoko na linach, przyciągając wzrok przechodniów.

Wzrok i słuch przechodniów przyciągały także przyśpiewki Szwedów. Zaczynał się przy jednym stoliku i w mgnieniu oka pochłaniał inne, znajdujące się w zasięgu wzroku.

Wieczorem tego dnia miał się odbyć mecz Polska : Szwecja. Żółte koszulki tłumnie zgromadziły się na Krakowskim Przedmieściu i stamtąd, jedną falą pomaszerowali na stadion. Prowadziła ich łódka z „Poławiaczami pereł” na pokładzie. Co za wymowa! Wikingowie prowadzeni przez łódź do boju.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *