Czasami opełnia się dziwne rzeczy… [naśladowanie z…]

Dowodów nie było, a przynajmniej nie powinno być. Trzy puste butelki po piwie nie wydawały się wystarczającym dowodem. Nie dla Dowbora (kapitana policji w Nieistniejącym Mieście). Dowbor znalazł jeszcze paczkę
papierosów i cztery zapałki, zużyte. Wypaloną świeczkę pod stołem i obrus poplamiony woskiem. Nie było sznura. Nie było nawet krzesła.
– Żyrandol spadł pod wpływem naporu – oznajmił kapral Garret i dodał – Wszystko spada w dół.
– Takie jest prawo ciążenia – rzekł Dowbor.
– Co teraz, kapitanie?
– Teraz trzeba posprzątać.
Kapral Garret przyniósł szczotkę z zamiarem zamiecenia zwłok pod dywan.
– Zaczekaj – powiedział Dowbor wskazując ciało – To może się jeszcze przydać. Zabierzcie to do kostnicy.
W ograniczonym świecie rzeczywistości ziemskiej bywa tak, że każda zbrodnia musi mieć swój motyw. Nawet jeśli ofiara zginęła przypadkowo. Dowbor o tym wiedział. Był jedynym wiedzącym, w świecie niewiedzy, który potrafił logicznie myśleć. Zebrał fakty i ułożył je na posadzce w kuchni.
Butelki mogły świadczyć jedynie o głębokim nadużywaniu alkoholu przez ofiarę, co nie było w końcu niczym nadzwyczajnym. Gdyby było, wtedy trzeba by było określić alkoholikiem każdego mieszkańca Nieistniejącego Miasta, a na to kapitan policji nie mógł sobie pozwolić.
Izby wytrzeźwień były dwie, każda miała dwa łóżka, a czekających było dziesięć razy tyle. Dowbor nie mógł sobie na to pozwolić, statystycznie rzecz jasna.
Potłuczone szkło w pokoju nie wskazywało na samobójstwo. Musiało to być morderstwo. Dowbora ucieszyła ta myśl. Nigdy jeszcze nie miał do czynienia z prawdziwym morderstwem.
Dalsze śledztwo wykazało, że żyrandol był obluzowany, a ofiara znalazła się dokładnie pod nim w momencie, kiedy spadł.
– Nikogo nie widziano – oznajmił kapral Garret – tylko człowieka z kosą.
– To musiał być ukartowany atak – myślał głośno Dowbor.
– Karty znaleźliśmy w szafie kapitanie! – powiedział dumnie kapral Garret. – Czy mamy wziąć je na świadków?
– Tak jest, przesłuchać świadków. Wyciśnijcie z nich całą prawdę.

Kiedy zwykłe karty milczą, karty Tarota potrafią opowiedzieć historie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Trik polega na tym, że trzeba najpierw przemieszać je delikatnie w dłoniach, następnie przemówić do nich zadając odpowiednie pytanie, a na koniec ułożyć w odpowiedni sposób na stole.
Kapral Garret nigdy nie rozmawiał z kartami. Oczywistym więc było, że nie wiedział jak to robić. Nie zadał im odpowiedniego pytania i w pierwszej chwili nie otrzymał dobrej odpowiedzi.
W końcu, po dwudziestej piątej próbie, karta przedstawiająca Śmierć zdenerwowała się. Wyskoczył z niej stary Kosiarz, usiadł na brzegu biurka i ostrząc kosę powiedział:
– Istotnie byłem na miejscu zdarzenia i istotnie widziałem, co się stało, i istotnie mógłbym powiedzieć co zaszło, ale w istocie nie widzę powodu, dla którego miałbym przedstawić istotę rzeczy.
– Bo widzi pan, panie Kosiarz – rzekł kapral Garret – posiadamy dowody, że to pan jest zamieszany w całą sprawę.
– Istotnie tak jest – odpowiedział Kosiarz.
– Niemniej zaprzecza pan udziału w całym zdarzeniu.
– W istocie to ja jestem tym zdarzeniem.
– A ja jestem zmuszony przypomnieć panu, – odparł kapral Garret, – że mówi pan pod przysięgą.
– Istotnie, nie mogę zaprzeczyć.
– Więc przyznaje się pan, panie Kosiarz, że to pan zmusił pana Wise’a, żeby staną pod żyrandolem, a następnie obluzował pan żyrandol i w ten sposób spadł mu na głowę.
– Czy istotnie uważa pan, że przyznam się, do  oczerniających mnie oskarżeń? Jesteś pan w istocie policyjantem, skoro istotnie chcesz splamić moje w dobre imię!
– Więc się przyznajesz!
– W istocie.
– HA! – krzyknął kapral Garret i zakuł Kosiarza w kajdanki. Posadził go w celi i od tamtej pory ludzie żyli długo i nieszczęśliwie, bo nic już nie przerywało ich nędznego życia na tym padole rozpaczy.

Kategorie: Uncategorized

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *